Forum Złota Gałąź Strona Główna Złota Gałąź
Nadprzyrodzone Nierzeczywiste Ponadczasowe Forum Humanistów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W poszukiwaniu straconego czasu...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złota Gałąź Strona Główna -> Psychologia i Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Meliana
Jaspis



Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:11, 05 Lis 2008    Temat postu: W poszukiwaniu straconego czasu...

Pęd życia, wyścig szczurów, pościg za lepszymi wynikami, za karierą, władzą, pieniędzmi...na co dzień mamy takie właśnie, bardzo przyziemne myśli i dylematy. Zabierają nam one większość cennego czasu, bo w świecie którym żyjemy liczy się przede wszystkim cel ( nie środek ), dynamika ( nie statyka ), pożądany efekt i wreszcie czas, którego wciąż nam brakuje. Młodzi ludzie mają z tym szczególny problem, bo wymaga się od nich wiele, a w zamian nie daje się dużo. Jak Wy sobie radzicie z życiem, które wymaga od nas ciągłej dyspozycyjności, świetnej organizacji i motywacji? Czy macie z tym problem, czy może potraficie znaleźć arystotelesowski "złoty środek"? Jak odreagowujecie życie w ciągłym pędzie, czy macie czas na refleksję?
Bo mnie się od jakiegoś czasu wydaję, że czas mi przez palce ucieka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greebo
Malachit



Dołączył: 11 Gru 2007
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z biblioteki Jagiellońskiej

PostWysłany: Sob 0:25, 15 Lis 2008    Temat postu:

Żyvie przez palce ucieka? Tobie? Hm... A jakie by musiało to życie być, by nie uciekało? I dlaczego takie nie jest? Smile

Dużo jest racji w tym co piszesz, że liczy się dynamika, efekt, itp... Ale dla kogo? Dla Ciebie? Dla społeczeństwa? Dla pracodawcy?

Moim zdaniem człowiek sam decyduje o swoim życiu i ponosi za te decyzje odpowiedzialność. Jeśli czuje się z czyms źle, to znaczy że decyzja nie była właściwa. W ten sposób uczymy się na błędach. Jeśli napisze tu, że czasem warto zwolnić, wycofać się z aktywności na maksymalnych obrotach, czy z niektórymi rzeczami dać sobie wręcz spokój to będzie to 'niemodne' i 'nieprzystające do rzeczywistości' Tyle tylko, że to moja/twoja indywidualna rzeczywistość się naprawdę liczy.

Czasem trzeba zapytać siebie o to, co jest naprawdę ważne i potrzebne do szczęścia. Odpowiedzi jest wiele - prawdopodobnie tyle, ilu ludzi na tej planecie. A później ustalić priorytety, zadając sobie jedocześnie pytanie czy osiągnięcie celu jest rzeczywiście warte wysiłku. Jeśli nie - odpuścić, nawet jeśli 'to nie przystaje do współczesnej rzeczywistości' Smile

Odpowiadając na pytanie - nie, nie mam z tym problemu Smile Znaczy proces decyzyjny mam już za sobą, teraz cieszę się konsekwencjami Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meliana
Jaspis



Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:12, 15 Lis 2008    Temat postu:

Tak mi Wink Ale już tłumaczę, czemu akurat takie, a nie inne wnioski. Mam mnóstwo pomysłów na życie, chciałabym tak wiele zrobić, wieloma rzeczami się zająć, a jednocześnie godzić własne pasje i życie prywatne z pracą zawodową. Na razie nie bardzo mi się to udaje.
Jednak ostatnio uświadomiłam sobie, że w końcu jestem na początku drogi. Niecałe pół roku temu skończyłam studia, później zaczęłam pracować i wpadłam w zupełnie inny rytm życia. Zapewne jest tak, że muszę się do tego rytmu przyzwyczaić, ogarnąć nową dla mnie rzeczywistość, nauczyć się na nowo odkrywać świat i poruszać się w nim.
Na razie nie starcza mi wiele czasu na realizowanie tych wszystkich pomysłów, które zrodziły się w mojej głowie. Mam też problem z organizacją, co wcześniej nie miało w moim życiu miejsca.

Ale czyż to nie jest tak, że człowiek będący na początku jakiejś drogi zawsze czuje się trochę niepewnie? Czyż nie jest tak, że często przychodzi zwątpienie, a nawet lęk czy "podołam"?
Dlatego czas jest tutaj kluczem. Bo na drodze, którą kroczymy przez życie nie ma postojów, ani pewnych ścieżek. Są za to kłody pod nogami, niepewność jutra i mnóstwo wyzwań od których nie da się uciec.

Chciałabym tylko, żeby droga którą przemierzamy była czasem szersza. Żeby znalazło się na niej miejsce dla rzeczy pewnych i stałych, żeby spełniały się na niej marzenia i żeby wrażenie upływającego czasu było podszyte radością i spełnieniem, a nie poczuciem jego utraty.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erni
Administrator



Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:23, 16 Lis 2008    Temat postu:

Trudno, bardzo trudno jest realizować swoje marzenia, bez pewnej stabilizacji... zwłaszcza finansowej. Taka jest brutalna prawda. Zawsze jest pewien wybór, ale wiąże się on z poważnymi konsekwencjami, bo dążenie do marzeń jest zawsze kosztem czegoś. Zazwyczaj rezygnuje się z miłości, przyjaźni, kontaktów z bliskimi itp.
Mieszkanie w Polsce też do najłatwiejszych nie należy :/ . Nie ma się co oszukiwać. W czerwcu kończyliśmy studia z otwartymi umysłami, głową pełną pomysłów na siebie i przyszłe życie. Byliśmy przekonani o swojej wartości; w końcu drugi Uniwerek w Polsce, bardzo dobra znajomość chociaż jednego z języków obcych, doświadczenie zdobyte poprzez pracę jeszcze na studiach nie wspominając o osiągnięciach naukowych i badawczych. No i stało się brutalne zderzenie się z rzeczywistością. Dla jednych propozycja doktoratu za pieniądze nie pozwalające na zaspokojenie nawet podstawowych potrzeb, dla drugich mozolne poszukiwanie pracy albo praca na umowę o współpracy, o dzieło, czy zlecenie, bo przecież absolwent nie jest wart umowy o pracy no i na pewno jego pensja nie będzie nawet oscylować w kierunku płacy minimalnej. Dojść tu można do strasznej konkluzji. W Polsce kasjerka w supermarkecie jest o wiele więcej warta ( jakieś 1850 zł brutto/ miesiąc) niż młody, świetnie wyedukowany absolwent. I tak stykamy się z paranoją, bo dla dużej części młodych osób marzeniem jest... założenie rodziny. A to podstawowe marzenie w Polsce jest zrealizować bardzo ciężko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greebo
Malachit



Dołączył: 11 Gru 2007
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z biblioteki Jagiellońskiej

PostWysłany: Nie 16:08, 16 Lis 2008    Temat postu:

Święte słowa Erni. Kiedy byłem w Polsce zawsze odnosiłem wrażenie, że pracy jest w bród. Sęk w tym, że była to wlaśnie praca albo na zlecenie, albo różne warianty tej umowy (kontrakt na zarządzanie, kontrakt na projektowanie, itp...). Efekt jest taki, że w świetle polskiego prawa jestem osobą z zerowym doświadczeniem zawodowym i - co ważniejsze - zerowym stanem skladek odprowadzonych na poczet przyszłej emerytury.
Wszelkie oferty dotyczyły zawsze robienia czegoś powtarzalnego, schematycznego. Nie było wogole mowy o możliwości rozwoju (wiadomo - awanse poziome żeby człowiek się za szybko nie wypalił, pionowe - zastrzeżone dla krewnych i znajomych królika).

Dla porównania, w Irlandii nie ma bezrobotnych absolwentów (przynajmniej Trinity College). Ba, każdy ma pracę już na studiach, a po ukończeniu nauki (na poziomie licencjackim!!!) bez problemu znajduje pracę za 30-40k euro na rok. I nie piszcie mi o kryzysie, bo polskie media kłamią. Tu na miejscu kryzys nie jest taki straszny - owszem, odczuwają go banki, ale nie jest tak, że wszystko się sypie.

W ciągu miesiąca ponad 10 razy studenci zadali mi pytanie - Bartosz, przecież Ty masz Master's Degree i to jeszcze 'by research', czemu siedzisz na uczelni, skoro w każdej firmie farmaceutycznej czy chemicznej (a tych jest w Dublinie ponad setka) dostałbys bez problemu pracę za ok. 70k €/rok na początek?

Do tego standard życia... Hm... Powiem tak - tutaj za 1/2 doktoranckiej pensji można kupić używane kilkuletnie auto w całkiem niezłym stanie. A rzeczy takie jak telewizor, kino domowe czy komputer to są gadżety, które się kupuje idąc z rodziną na sobotnie zakupy.

Ze względu na światowy kryzys ekonomiczny irlandzki minister finansów wprowadził nowy podatek dla najmniej zarabiających, którego do tej pory nie bylo w wysokości 1% miesięcznych dochodów. Oznacza to - o zgrozo - że w przyszłym roku zapłacę w Irlandii niecałe 20€ tytułem należnego podatku.

Rodzina...? Erni, poopowiadałbym Ci jakie tu są dodatki które państwo płaci Ci za wychowywanie dziecka (od sztuki), ale nie chcę psuć niedzieli Smile Powiem tylko, że jeśli rodzina ma trójkę dzieci, to z samych zasiłków może całkiem nieźle żyć i cieszyć się byciem razem w tym okresie życia dziecka, kiedy rodzice są mu najbardziej potrzebni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meliana
Jaspis



Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:41, 17 Lis 2008    Temat postu:

Ech...jakieś takie same smutne wnioski nam się potworzyły, a nie do końca o to mi chodziło. :/ Oczywiście, obaj macie rację i nawet nie śmiem dyskutować z tymi wnioskami, bo absolutnie się z nimi zgadzam i w całej rozciągłości popieram. Polska to kraj, gdzie nam, młodym ludziom jest szczególnie trudno. Konkurencja jest ogromna, a nowi absolwenci mnożą się jak grzyby po deszczu, co powoduje, że 5 lat ciężkich studiów nie robi już na nikim wrażenia. W końcu to standard, niemal każdy jest w tej chwili studentem, lub absolwentem jakiejś tam uczelni. Żeby więc się przebić wyżej, nie można legitymować się już tylko magistrem. Powiem więcej: w Polsce zaczynając karierę zawodową trzeba budować wszystko od podstaw i wciąż udowadniać swoją wartość, tylko tym razem jako pracownika. Brutalnie mówiąc: na początku trzeba być nikim, dopiero trud i ciężka praca zrobią z ciebie ludzi. Takie panuje przekonanie wśród polskich pracodawców. To smutne ale prawdziwe.

Jednak nie o tym do końca chciałam mówić. Jak jest w Polsce - każdy widzi. Musimy się z tym pogodzić i starać się robić wszystko, żeby przyszłość była lepsza niż teraźniejszość i żebyśmy my w przyszłości nie patrzyli na ludzi tak, jak w tej chwili patrzą na nas pracodawcy.

Tymczasem wracam do tematu godzenia dwóch biegunów - pracy i życia prywatnego. Jak należy działać, żeby jedno nie wpływało na drugie? Gdzie jest ten "złoty środek" Arystotelesa? Jak go znaleźć?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaa4
Malachit



Dołączył: 24 Kwi 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:21, 24 Kwi 2017    Temat postu:

-Obawiam sie, ze to nie jest takie proste, pani Reyes - powiedzial Goldenberg. - Doktor Schmidt, ktory, jak pani wie, jest przelozonym doktora Renfro na oddziale chirurgii, twierdzi, ze nie nadaje sie pani na lekarza, i zada, zeby pania relegowac z uczelni.

Natalie miala wrazenie, jakby wbito jej sztylet w piers.

-Nie moge w to uwierzyc. Mam najlepsze oceny i o ile wiem, moja praktyka kliniczna jest bez zarzutu.

-Nie ma wprawdzie negatywnych opinii dotyczacych pani pracy z pacjentami - odparl Goldenberg - jednak bylo kilka skarg na pani notoryczny brak szacunku dla autorytetow, nietolerowanie niektorych kontraktowych lekarzy, nawet pani kolegow studentow, i arogancje, o ktorej jeden z czlonkow rady wydzialu powiedzial, ze w przyszlosci moze byc zrodlem powaznych klopotow.

-Trudno mi w to uwierzyc - powtorzyla Natalie. - Moja jedyna scysja z kolega zdarzyla sie, gdy nie chcialam razem z nim rzucac czesciami trupa po prosektorium.

-Przepraszam, ze sie wtrace, dziekanie - powiedziala Veronica - ale musze stanac w obronie Natalie. Kiedy doktor Millwood zadzwonil i powiedzial, co sie dzieje, poprosilam, by zapytal pana, czy moge tu przyjsc. Jestem wdzieczna, ze wyrazil pan zgode. Student, o ktorym wspomniala Natalie, zachowywal sie niestosownie i zasluzyl na taka reakcje z jej strony. Bylysmy z Natalie przyjaciolkami, zanim jeszcze wstapilysmy na akademie. Chce, zeby pan wiedzial, ze jest lubiana i szanowana wsrod studentow, mowie zarowno o kolegach, jak i kolezankach, i ze doktor Renfro bywa niekiedy trudny. Podczas mojej praktyki na chirurgii mialam z nim niejedna scysje.

-Ale na pania nikt nie zlozyl skargi - odparl Goldenberg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złota Gałąź Strona Główna -> Psychologia i Filozofia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin